Bez złudzeń
Polska nie powinna wiązać wielkich nadziei z ewentualną prezydenturą Mitta Romneya – pisze publicysta
Dla Mitta Romneya podróż do Wielkiej Brytanii, Polski i Izraela to tylko jeden z wielu elementów kampanii prezydenckiej – ważny, choć nie najważniejszy.
Były gubernator Massachusetts nie miał dotąd żadnego doświadczenia w polityce międzynarodowej, chciał więc pokazać się jako mąż stanu, który potrafi szybko nadrobić braki w tej dziedzinie i wypowiadać się ze swadą o relacjach z sojusznikami Stanów Zjednoczonych oraz o największych zagrożeniach dla świata, którym – jako przyszły przywódca USA – będzie musiał stawić czoła.
Waga Polonii
Jednak to, co Romney powiedział i powie podczas tej podróży, nie będzie miało wielkiego znaczenia dla przebiegu prezydenckiego wyścigu. Wybory w USA wygrywa się na polu gospodarki, a nie dyplomacji. Tym bardziej że tegoroczna elekcja odbywa się w czasie, gdy Amerykanie redukują swoje zaangażowanie w świecie – wyszli już z Iraku, za chwilę opuszczą Afganistan, a w stosunku do krajów ogarniętych arabską wiosną zachowują się nader wstrzemięźliwie. Po zabiciu Osamy bin Ladena zaś mieszkańcy Nowego Jorku, Los Angeles czy Bostonu bardziej obawiają się szaleńców strzelających do widzów w kinach niż brodatych islamskich fanatyków, podkładających bomby w samolotach.
Oczywiście Romney walczy o głosy mieszkających w USA Żydów oraz Polonii, ale także tutaj rezultaty jego wizyt nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta