Koniec świata „liberalnych katolików”
Agresywne ataki na Kościół i tradycję mogą sprawić, że wielu Polaków poczuje się zagrożonych i odzyska tożsamość – pisze publicysta
Jednym z najtańszych podręcznikowych tekstów wypowiadanych przez pracodawców właśnie rozstających się z pracownikami czy współpracownikami jest ten o „nowych możliwościach", „zbawiennym wpływie zmian" i tak dalej. Z reguły to kłamstwo, ale mam wrażenie, że akurat Szymonowi Hołowni pożegnanie z tygodnikiem „Newsweek" wymuszone agresywną antyklerykalną linią gazety może wyjść na dobre.
Zresztą Tomaszowi Lisowi, naczelnemu tygodnika, trudno zarzucić sztampowość w rozstaniach. „Załgany, pseudoliberalny, pseudodoktrynalny, dwie piersi ssący, liberalny katolik" – być może odbiega to nieco od kunsztu, który prezentował bohater filmu „W chmurach", mistrz kulturalnych zwolnień, ale dla Hołowni powinno być nader poznawcze.
A także dla wszystkich tych, którzy określali się jako „liberalni katolicy", „wierzący antyklerykałowie", „reformatorzy", czy jak ich zwał, tak zwał. Dla tej grupy osób, które reprezentowały katolicyzm gazetowyborczy, uniowolnościowy. – Kościół wymaga reform, nie jesteśmy przeciwko Bogu, lecz przeciwko słabościom instytucji, odrzucamy zaściankowość, pozostając przy wierze – przekonywali ci ludzie do tej pory.
No to mają odpowiedź Tomasza Lisa, który sam jakiś czas temu publicznie rosił ziemię łzami lanymi z żalu po Janie Pawle II, a dziś nie ma wątpliwości, że „w czasach ostrych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta