Baśń naszej epoki
Opera | Krzysztof Warlikowski stworzył w Monachium przedstawienie wybitne.
Jacek Marczyński z Monachium
Kiedy w monachijskiej Staatsoper wybrzmiały ostatnie takty „Kobiety bez cienia" Richarda Straussa, sala zatrzęsła się od braw. To stwierdzenie brzmi może banalnie, ale w pełni oddaje atmosferę premierowego wieczoru. Niemiecka publiczność, która nie boi się głośno wyrażać dezaprobaty wobec tego, co ogląda, tym razem była jednomyślna, burzliwe owacje trwały ponad 20 minut.
Entuzjastycznie dziękowano wszystkim: śpiewakom, reżyserowi Krzysztofowi Warlikowskiemu z ekipą współpracowników i dyrygentowi Kiryłowi Pietrence. Tego ostatniego, który debiutował jako dyrektor muzyczny Staatsoper, oklaskiwano najgoręcej, ale orkiestrę poprowadził fenomenalnie. To była wielka kreacja, tym bardziej godna podziwu, że materię muzyczną „Kobiety bez cienia" – na przemian to liryczną, to symfonicznie rozbuchaną – da się jedynie porównać z dramatami Richarda Wagnera.
Zgodne współdziałanie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta