Przeciw dyktaturze specjalistów
Uniwersytet, który hołduje wolności dociekań naukowych, swoją wolność funduje na wykluczeniu. Tłumaczy to neutralnością światopoglądową i wyrzuca poza obręb „prawdziwej" nauki horyzont religijny.
Kraków, słoneczne grudniowe przedpołudnie. Aula Polskiej Akademii Umiejętności. Trwają obrady. Kolejna sesja, kolejne wystąpienie. Uczone, wyszukane słowa, których wysłuchują nie tylko zgromadzeni (sala nie jest zapełniona, jest sporo wolnych jeszcze miejsc), ale i przedstawieni na obrazach luminarze nauki polskiej. Jak w słynnej mowie Stanisława Orzechowskiego na sejmiku w Sądowej Wiszni mam ochotę zwrócić się nie do słuchaczy z krwi i kości, ale do słuchaczy namalowanych przez znanych i nieznanych artystów, których wizerunki otaczają nas dokoła. Słyszycie nas, malowani badacze? Odpowiedzcie, co wy o tym sądzicie?
Milczą. Nic nie mówią. Ze ścian surowo spoglądają, zza szkieł, binokli, okularów, lub wprost bez szkła, patrzą tylko, nic nie mówią, oni, bogowie nauki polskiej, luminarze wiedzy.
A na mównicy profesor, już w latach, ich godny następca, otwiera panel poświęcony współczesnym uniwersytetom, cytując na (dobry?) początek fragment tekstu ślubowania doktorskiego: „że badania naukowe w swoich dyscyplinach ochoczo i gorliwie będziecie uprawiać i rozwijać nie z chęci marnego zysku czy dla osiągnięcia próżnej sławy, lecz po to, by tym bardziej krzewiła się prawda i jaśniej błyszczało jej światło, od którego zależy dobro rodzaju ludzkiego". Po czym proponuje: przeliczmy słowa z przysięgi doktorskiej „non sordidi lucri causa"...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta