Koloratki nie nosiłem
Gwiazdor Legii Warszawa i Celticu Glasgow Dariusz Dziekanowskio grze i piłkarskim życiu w Szkocji.
Rz: Dlaczego w ogóle zdecydował się pan na Celtic? Taki technik, zawodnik najlepiej czujący się z piłką u nogi, poszedł na Wyspy, gdzie na przełomie lat 80. i 90. wciąż królował styl „kop i biegnij"?
Dariusz Dziekanowski: Pytanie, czy to ja wybrałem Celtic, czy raczej odwrotnie? Wtedy przepaść, przede wszystkim finansowa, między klubami polskimi a zagranicznymi była nie do opisania. Każdy chciał wyjechać. Józek Młynarczyk był tak zdesperowany, że był gotów przejść nawet do Finlandii. Oczywiście my, zawodnicy grający w Polsce, i tak byliśmy uprzywilejowani, ale tam był jednak inny świat. Mieliśmy na tyle dobrze, że nie zdecydowałem się na ucieczkę, by trafić do Bayeru Leverkusen, a była taka opcja. Rok przed Celtikiem 2 mln dolarów chciała za mnie zapłacić Pescara. Wszystko było już dogadane, spędziłem tam tydzień, wystąpiłem w sparingu, ale później przyszedł mój feralny występ w finale Pucharu Polski przeciwko Lechowi, gdy katastrofalnie przestrzeliłem rzut karny. I zgody na wyjazd nie dostałem.
Przez przestrzeloną jedenastkę?
Rozmowy z Pescarą trwały jeszcze po tym meczu finałowym. W Iławie była konsultacja reprezentacji Polski, a w tym czasie do Warszawy przyjechał przedstawiciel Włochów. Powiedziałem selekcjonerowi Wojciechowi Łazarkowi, że mam ważniejsze sprawy na głowie. Nie dostałem od niego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta