Pornografia jaka jest – każdy widzi
Kłopotliwy brak definicji w prawie
Z pornografią nie miałem kontaktu bardzo długo, bo spotkałem się z nią grubo po czterdziestce, a to, co uprzednio postrzegałem jako pornografię, z czasem okazało się czymś innym. W latach młodzieńczych zaś uważałem, że musi to być coś nadzwyczajnego, skoro Gombrowicz nadał taki tytuł jednemu ze swoich dzieł. Później, już jako prawnika, ogarnął mnie niepokój, jako że cała ta pornografia czy też treści pornograficzne stanowią znamię jednego z przestępstw, a ja o tym nic nie wiem.
Wynikało to stąd, że termin „pornografia" nie został dostatecznie zdefiniowany w polskiej literaturze przedmiotu, którą przeczytałem w całości, ani też przez ustawodawcę.
Z tym większym zainteresowaniem przeczytałem artykuł Lecha M. Nijakowskiego pt. „Ciało w zwierciadle pornografii" w miesięczniku „Znak" nr 2 z 2015 r. Liczyłem, że dowiem się czegoś nowego. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy i tu przeczytałem, że pornografia zdefiniowana nie jest. I ogólnie rzecz biorąc, dominuje tu panta rhei, czyli to, co kiedyś pornografią było, dziś nią już może nie być. Pogląd, jakoby każdy, kto jest duży, wiedział, co pornografią jest, autor słusznie uważa za jeden z pięciu mitów narosłych wokół niej. I postuluje zdefiniowanie tego zjawiska jako czegoś, co prezentuje cielesność i seksualność, które są...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta