Pomorskie galopady
Co ma piernik do wiatraka? W zasadzie to samo co Napoleon do Sopotu: Bez mąki zmielonej w wiatraku nie byłoby wspaniałego ciasta, bez rosyjskiej kampanii Bonapartego nie byłoby słynnego kąpieliska.
Nic nie powstaje z niczego i nie tkwi w próżni, dlatego nie ma przesady w stwierdzeniu, że sopockie molo tkwi w samym centrum historycznych wydarzeń dotyczących Polski. Ten, kto widzi Sopot tylko jako miejsce spacerów po najdłuższym na świecie drewnianym molo i miejsce festiwali piosenkarskich w Operze Leśnej, widzi zdecydowanie za mało.
Sopot jest w czepku urodzony. W 1283 roku książę pomorski Mściwój II podarował tę małą wioskę rybacką oliwskim cystersom, a ci już umieli o nią zadbać przez prawie 500 lat. Wieśniacy żyli dostatnio jak na średniowieczne standardy, ci z klasztornej wioski rolę uprawiali lepiej niż inni, nauczeni przez zakonników lepiej budowali, lepiej organizowali połowy, Pomorze brało z nich przykład. A bogaci gdańscy patrycjusze – od połowy XVI wieku – a także kupcy i dyplomaci z innych państw, lokowali w Sopocie letnie rezydencje.
Niedokończony powrót
Spa też nie jest współczesnym wynalazkiem. W Sopocie, już wtedy, pionierzy turystyki i rekreacji organizowali specjalne miejsca do morskich kąpieli. Ale były to pierwsze koty za płoty. Do powstania kąpieliska z prawdziwego zdarzenia potrzeba było wizji i rozmachu. I wtedy dopomógł los...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta