Mecenas misjonarzem
Urzeczywistnianie prawa do sądu nie odbywa się w kosmicznej próżni. Ktoś więc musi za nie zapłacić, bo na Ziemi wszystko ma swoją wymierną cenę – wylicza profesor.
Różne refleksje nasuwa lektura orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego. Czasami prowokuje do szybowania w górne strefy wartości konstytucyjnych i subtelnych sporów o aksjologię. Mroźnie w tych rejonach się robi. Przerzedza się powietrze i samą aksjologią konstytucyjną w czystej formie jurysta oddychać musi. Tym razem jednak nie o aksjologii. Skromne postanowienie TK z 18 listopada 2014 r. chyba do annałów prawa konstytucyjnego nie wejdzie. Ale szarego prawnika zainteresuje. O tak prozaicznej sprawie jak pieniądze w nim mowa. I do równie przyziemnych refleksji skłania. Oto liczby: 120 i 26 030,18. Wszystko w złotówkach. Jak dochodzimy do tych refleksji?
...a stawki nie z tej planety
Zaczęło się od tego, że mecenas dr M.M.-F. jako pełnomocnik z urzędu prowadziła trudną sprawę o alimenty. Za ów trud sądy przyznały jej z rozdzielnika ministerialnego 60 zł netto. Jednocześnie „z uwagi na zawiłość sprawy i znaczny nakład pracy pełnomocnika" sąd postanowił zwiększyć wynagrodzenie o 50 proc., do oszałamiającej sumy netto 90 zł. Być może nieco rozgoryczona tym wszystkim koleżanka zdecydowała się dochodzić sprawiedliwości także we własnej sprawie. Zaskarżyła przepisy regulujące kwestie opłat za pomoc prawną świadczoną z urzędu do Trybunału Konstytucyjnego. I przegrała z kretesem. Trybunał już na posiedzeniu niejawnym odmówił nadania dalszego biegu jej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta