Rozkazem jeszcze nikt mistrzostwa nie zdobył
Trener Legii Stanisław Czerczesow stał się legendą nie tylko wśród warszawskich kibiców, zanim zdążył postawić stopę w stolicy. Poprzedziła go sława zamordysty, który weźmie piłkarzy za twarz.
Na początku były memy, co w kulturze obrazkowej nie dziwi, ale pojawiło się ich zaskakująco dużo. Później te przerysowane wyobrażenia zaczęły znajdować potwierdzenie w rzeczywistości. Piłkarze Legii słaniali się ze zmęczenia, a intensywność treningów u Czerczesowa stała się anegdotyczna. Obrońca Bartosz Bereszyński przyznał, że po zajęciach myślał tylko o tym, by położyć się do łóżka. – Trening jest po to, by się zmęczyć – mówi „Plusowi Minusowi" szkoleniowiec, po czym dodaje z wyraźną nutą irytacji w głosie: – On to zresztą mówił po zajęciach w środku tygodnia, a nie bezpośrednio przed meczem. Wtedy treningi są lżejsze.
Legia w sezonie, w którym rozpoczyna celebrowanie stulecia klubu, nagle i niespodziewanie zmieniła kurs. Z klubu nowoczesnego – za jaki chciała uchodzić – nagle mocno zwróciła się w kierunku „starej szkoły". Być może to stwierdzenie jest dla Czerczesowa krzywdzące, ale taki był powszechny odbiór. Już na powitalnej konferencji prasowej szkoleniowiec jasno określił swoje motto: „Żeby odpocząć, najpierw trzeba się zmęczyć", a w zespole ma panować dyscyplina. Kilka dni później dodał: „Piłkarze zmęczeni to piłkarze szczęśliwi".
Jedną z pierwszych decyzji Rosjanina – jak donosił Sport.pl – było zerwanie z zasadami wprowadzonymi przez Henninga Berga, a dotyczącymi regeneracji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta