Balangowicz na Jasnej Górze
Miał samochód z telewizorem, ale potrzebował codziennej rozmowy z Bogiem poprzez modlitwę. Unikał publicznych wystąpień, opiekował się bezdomnymi kotami i kupował skarpetki po 200 złotych. A w całym życiu Wojciecha Kilara odbijała się jego muzyka.
Bardzo chronił prywatność i niesłychanie cenił sobie przyjaźń. Trzeba było jednak na nią zasłużyć. Tak jak na szansę wejścia do jego domu. Dziś jest to możliwe dzięki lekturze. Ukazały się – niemal równolegle – dwie książki kreślące prywatny, wręcz intymny portret Wojciecha Kilara. Obie autorki, Maria Wilczek-Krupa oraz Barbara Gruszka-Zych, wielokrotnie z nim rozmawiały, co więcej – bywały w jego domu. I niezależnie od siebie postanowiły dwa lata po śmierci Wojciecha Kilara opowiedzieć o nim.
Obie posiłkowały się przy pisaniu wspomnieniowymi rozmowami z osobami, które były mu bliskie. W tych książkach muzyka jest na dalszym planie, to nie są biografie kompozytora, lecz przede wszystkim wizerunki człowieka. A jednak nie powielają się, warto przeczytać obie, by stworzyć portret komplementarny, wielowymiarowy.
Tapczan z czerwoną narzutą
Na katowickim Brynowie Kilar zamieszkał z żoną w 1978 roku. Po dwupokojowym mieszkaniu w bloku ten dom wydawał się im niemal pałacem. Na parterze mieli do dyspozycji dwa duże pokoje w amfiladzie, hol, kuchnię ze spiżarką, toaletę i przeszkloną werandę, którą kompozytor uczynił potem jadalnią dla kotów. Wszędzie rozstawiono oprawione fotografie – z Janem Pawłem II z kotką czy w bibliotece na Jasnej Górze oraz pamiątki ocalałe z rodzinnego miasta Kilara, Lwowa. Na ścianach obrazy Jerzego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta