Bogowie porzuceni w paryskim bufecie
Biesiadnicy syci jak pijawki odpadali od stołu, to jest odchodzili do swoich zajęć, całując Mamę i Tatę w rękę i nieodmiennie przyrzekając poprawę obyczajów. Czy rodzice Zofii Stryjeńskiej byli w małżeństwie szczęśliwi? Ich najstarsza córka, przyszła malarka i graficzka, chciała w to wierzyć.
W 1907 roku sklep przy Świętej Anny 2 był głównym źródłem dochodu Lubańskich.
Otwierał go subiekt, nie później niż o ósmej. Franciszek przychodził godzinę, może dwie później. I zostawał (z krótką przerwą na obiad) aż do wieczora. W skupieniu pochylał się nad księgą rachunkową albo na płachtach papieru rozrysowywał plany wystaw okiennych na cały tydzień. Używano już bibularzy, ale on wciąż zasypywał świeży atrament piaskiem z piaseczniczki.
Reklamy sklepu ukazują się w prasie. Zosia ozdabia je rysunkami, głównie rękawiczek.
„Nowa Reforma": „Kto się chce w tym karnawale niedrogo bawić, tego zaprasza się po rękawiczki balowe krótkie i długie do magazynu rękawicznego pod firmą F. Lubański. Tamże nadstawia się rękawiczki długie zniszczone (części z palcami) tak kunsztownie, że się tego nikt nie domyśli. Wszystkie rękawiczki daje się mierzyć. Pranie rękawiczek na poczekaniu".
Klientów przychodziło wielu. Bo na przykład białe rękawiczki z błyszczącej skórki jagnięcej były nieodłącznym rekwizytem toalety balowej. I to zarówno u pań, jak i panów. Tańczyć bez rękawiczek uchodziło za rzecz niewłaściwą i nieestetyczną.
(Wiele lat później Stryjeńska sama zaprojektuje kilka par. Jej rękawiczki łączą wygodę z modernistycznym sznytem. Zgeometryzowane desenie to wpływ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta