Gdyby Mieszko nie przyjął Chrztu...
Krzysztof Ożóg | Książę przed chrztem uczestniczył w trzech kilkudniowych cyklach katechetycznych, podczas których wprowadzono go w prawdy wiary chrześcijańskiej. Równocześnie został pouczony, których modlitw musi się nauczyć.
"Plus Minus": Co takiego stało się w 966 roku, że władca młodego państwa polskiego Mieszko decyduje się na przyjęcie wiary chrześcijańskiej?
Krzysztof Ożóg: Tak naprawdę w 966 roku decyzja o przyjęcia chrztu była już podjęta. Była związana bezpośrednio z układem, który Mieszko zawarł rok wcześniej z księciem czeskim Bolesławem, o małżeństwie z jego córką Dobrawą.
Innymi słowy, Mieszko przygotowywał się do tego od dłuższego czasu?
Zdecydowanie. Możemy nawet datować początek tego procesu, gdy Mieszko zaczyna jakiś namysł. Zaczyna się to po przegranej przez niego wojnie w 963 roku z Wieletami, którymi dowodził jeden z możnych saskich Wichman. Porażka Mieszka była ogromna. Przegrał dwie bitwy – w jednej z nich zginął jego brat, a Wichman złupił państwo. Właśnie wtedy Mieszko stanął przed dylematem. Albo szukać sojusznika, albo próbować się obronić przed Wichmanem własnymi siłami, bo spodziewał się kolejnego ataku. I on rzeczywiście nastąpił w 967 roku, ale wtedy polski książę był już w innej sytuacji. Natomiast przegrane bitwy w 963 roku są początkiem, gdy on zastanawia się, co robić.
Jakie miał inne możliwości?
Mógł szukać sojusznika wśród pogańskich sąsiadów, czyli zostać w tym świecie, w którym żył dotychczas. Mógł związać się układem z pogańską...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta