Goni mnie meta
Tegoroczna edycja Wings for Life World Run wystartuje w 34 krajach 8 maja o godz. 11 UTC (Uniwersalny Czas Kodowany). W Poznaniu będzie wtedy 13. To bieg niezwykły, bo jego uczestnicy nie zmierzają do mety, lecz przed nią uciekają.
Gdy padnie komenda do startu, u Amerykanów w Santa Clarita (stan Kalifornia) będzie godzina 4 rano, u Australijczyków w Melbourne – 21. Pobiegną także w Brazylii, Gruzji, Indiach, Japonii, Meksyku, Norwegii, Peru, Portugalii, Rosji, RPA, Turcji, Wielkiej Brytanii, Zjednoczonych Emiratach Arabskich... Wszyscy uczestnicy zostaną objęci globalnym pomiarem czasu i trafią na jedną listę z wynikami.
Pół godziny po biegaczach wyruszą samochody – początkowo z prędkością 15 km/h – i rozpocznie się pościg. Wyprzedzeni odpadają. Auto wciąż przyspiesza, by po pięciu godzinach osiągnąć 35 km/h.
– Setki tysięcy osób, w 34 lokalizacjach, startują dokładnie w tym samym momencie i nikt nie wie, jak daleko zdoła pobiec, zanim dogoni go meta. Format biegu pozwala na udział każdemu, niezależnie od tego, czy jest młody, starszy, aktywny fizycznie czy porusza się na wózku – mówił podczas wizyty w Polsce Colin Jackson, były rekordzista i dwukrotny mistrz świata w biegu na 110 metrów przez płotki oraz dyrektor sportowy Wings for Life Run.
W obu dotychczasowych edycjach biegu najdłużej trzymał się pochodzący z Etiopii Austriak Lemawork Ketema – przed rokiem zdołał przebiec 79,9 km, zanim został wyprzedzony przez stratosferycznego skoczka Feliksa Baumgartnera. Znane postaci w samochodach pościgowych to dodatkowa atrakcja biegów – prowadzili je już były kierowca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta