Osobisty dziennik pisany kamerą
Nanni Moretti, honorowy gość tegorocznego festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu, nigdy nie szedł łatwą drogą. Nie jest twórcą do wynajęcia, sam sobie pisze scenariusze, zawsze też gra w swoich filmach.
Gdyby ktoś pozwolił mi zabrać ze sobą tylko jeden film na bezludną wyspę, chyba poprosiłabym o „Pokój syna". Nanni Moretti zamknął w nim wszystko: miłość, lęki, rozpacz, śmierć, tęsknotę, pean na cześć życia.
Wygląda wciąż jak student z lat 70. Sweter, wystający spod niego kołnierzyk koszuli w tym samym kolorze. Szczupła sylwetka, uśmiech. Jakby czas się zatrzymał. Tylko w jego brodzie jest coraz więcej siwych włosów. 63-letni włoski artysta w nastawionym na masową widownię kinie końca ubiegłego wieku nie wyrzekł się swojego inteligenckiego, analitycznego spojrzenia na świat. I tak już zostało.
– Pamiętam, gdy w 1972 roku zdałem maturę, kolega spytał, co będę dalej robił – wspomina. – Odpowiedziałem, że kino. „Chcesz być reżyserem?" – dopytywał. „Tak. I aktorem" – przyznałem szczerze, wstydząc się własnej zachłanności. A potem chyba wprawiałem w zakłopotanie reżyserów, którzy na początku mojej drogi zatrudniali mnie jako asystenta. Bo zawsze ich prosiłem, czy nie mogliby mnie obsadzić w jakimś drobnym epizodzie.
Tworzy kino autorskie. – Nie zapisuję w filmach wyłącznie własnego życia. Coś tam też wymyślam – mówi, ale tak naprawdę wiadomo, że jego obrazy są bardzo osobiste.
Nanni Moretti ma na europejskim rynku filmowym silną pozycję. Choć jego filmy są skromne, ze swoimi nagrodami z Cannes, Wenecji czy Berlina zajmuje we włoskim kinie miejsce,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta