Profesor niezwyczajny
Arsene Wenger, autor rewolucji francuskiej, która zmieniła angielski futbol, obchodzi 20-lecie pracy w Arsenalu. Pytanie, czy rewolucja go pożarła, pozostaje otwarte.
Na liście przebojów Trójki królowała Urszula z piosenką „Niebo dla ciebie", a na liście „Billboardu" – zespół Los Del Rio z „Macareną". W US Open Steffi Graf biła Monikę Seles, a Pete Sampras – Michaela Changa. Amerykanie rozpoczynali operację „Desert Strike", a talibowie zajmowali Kabul. Pobyt Michaela Jacksona w Warszawie unieśmiertelniło spotkanie z ówczesnym ministrem finansów Grzegorzem Kołodką. Prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, a premierem – Włodzimierz Cimoszewicz. Wisławie Szymborskiej przyznano Nagrodę Nobla.
Minęła epoka, nieprawdaż? Przez 20 zespołów grających wówczas w Premier League przewinęło się od tamtej pory 220 trenerów (dwa z nich zdążyły zmienić szkoleniowców po 17 razy), z 20 prowadzących wówczas drużyny 19 odeszło z zawodu. Ten jeden, który został – został, co wydaje się niewiarygodne, w tym samym klubie.
Jaki Arsene?
Arsene who?" – pytały zapatrzone we własny pępek angielskie gazety na wiadomość, że menedżerem Arsenalu ma zostać jakiś Francuz. Obcokrajowców się w tym świecie raczej nie zatrudniało, a jeśli – to nie odnosili sukcesów. Owszem, Anglicy wiedzieli, że Arsene'owi Wengerowi dobrze szło w Monaco, gdzie pracował z gwiazdami, o których musieli słyszeć – ich rodakiem Glennem Hoddle'em i Niemcem Jürgenem Klinsmannem – ale potem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta