Klapsy dla republiki?
Opublikowany przed dwoma tygodniami w „Plusie Minusie" esej prof. Zbigniewa Stawrowskiego poświęcony klapsom wywołał potężną dyskusję na temat opinii filozofa i sprowokował falę polemik. Dziś publikujemy niektóre z nich.
Siła i przemoc w wychowaniu pozwalają dzieciom wyrosnąć na obywateli „grzecznych i posłusznych". Zaś obywatele posłuszni, jak wiadomo, są podstawą społeczeństw autorytarnych i totalitarnych.
W tekście Zbigniewa Stawrowskiego czytamy: „klaps, który nie jest żadnym biciem, nie jest nawet czymś szkodliwym, lecz – przeciwnie – jest czynem o wysokiej wartości wychowawczej i dlatego zasługuje wręcz na pochwałę" i dalej: „zaś jego wymierzenie czasem jrdy wręcz moralnym obowiązkiem rodziców". Tym samym mamy do czynienia z innowacyjnym konstruktem myślowym, którym wydaje się koncepcja bezprzemocowego klapsa.
Z pozoru można by uznać to za sukces polskiej nauki, ponieważ jeszcze nikomu się nie udało przekonać, że klaps może być wykonany bez użycia siły, w celu realizacji oczekiwanego zachowania. Autor próbuje przekonać czytelników, że klaps różni się od bicia. A zarazem część „Lewiatan i sądy polskie" poświęcony jest postulatowi depenalizacji bicia dzieci w rozumieniu tzw. ustawy antyprzemocowej. Czyli klaps to niebicie, niebicie to nieprzemoc, a więc wróćmy do niekarania przemocy...
Kolejna dychotomia, która prowadzi czytelników na intelektualne manowce, dotyczy rodziców i wychowawców, którzy jakoby zachłysnęli się „modelem wychowania bezstresowego, który stał się modny w Europie w drugiej połowie XX wieku, zaś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta