Obronić Kanta przed klapsem
Dziecko „wytresowane" za pomocą klapsów ma mniejszą możliwość rozwinięcia w sobie takiej wrażliwości, która w dorosłości pozwoliłaby mu zbuntować się przeciwko różnym absurdalnym i ograniczającym wolność przepisom państwowym.
Artykuł prof. Zbigniewa Stawrowskiego pt. „Klaps jako imperatyw kategoryczny" wywołał burzę zasłużonej krytyki. Oburzenia nie kryły osoby o tak odmiennej proweniencji światopoglądowej jak liberalny rzecznik praw dziecka Marek Michalak czy wiceminister rodziny w prawicowym rządzie PiS Bartosz Marczuk.
Tekst prof. Stawrowskiego można jednak krytykować na dwa sposoby. Pierwszy rodzaj krytyki jest „czułostkowo humanitarny": oto rodzicielski klaps jest przedstawiany nie tylko jako mało inteligentny i psychologicznie wątpliwy sposób na uciszenie dziecka, ale także jako najcięższe wykroczenie rodzica, wobec czego już samo wspomnienie autora o tym, że klaps nie powinien, nawet w teorii, zasługiwać na reakcje instytucji państwowych, prowokuje paniczne apele o podanie autora do sądu. Drugi rodzaj krytyki może być dla autora filozoficznym wyzwaniem. Chodzi o problem intelektualny symbolizowany przez niesmak, jaki wywołuje nazwanie przez prof. Stawrowskiego klapsa „symbolicznym wyrazem najgłębszej miłości" rodzicielskiej, a rezygnację z wymierzenia takiej kary „moralnym złem, kiedy nie dopełnimy naszego obowiązku".
Zadręczanie czytelników wielostronicowymi rozważaniami na temat niezgodności wizji Stawrowskiego karania dzieci z filozofią Kanta byłoby gorsze od serii klapsów. Dlatego ograniczę się do dwóch podstawowych wniosków pokazujących, że filozofia Immanuela Kanta, na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta