Fanfara Zaolziańska
Mimo błędów, to Polska bardziej szukała realnego zbliżenia z Czechosłowacją. Brak pozytywnej odpowiedzi na te zabiegi z Pragi zaważył na wydarzeniach 1938 roku.
Marcin Furdyna, Marek Rodzik
Tuż po konferencji monachijskiej w końcu września 1938 roku, która oddała czechosłowackie Sudety Niemcom, Praga otrzymała kolejny cios: zgodnie z zaakceptowanym ultimatum Zaolzie zostało przekazane Rzeczypospolitej.
Zdecydowana większość polskiego społeczeństwa przyjęła tę decyzję euforycznie. Prym wiodła zwłaszcza prasa prorządowa, ale również środowiska opozycyjne, w swojej znacznej części skłonne w ogóle do życzliwego nastawienia względem Czechosłowacji, a nawet dopatrujące się zasadności nawiązania bliskiej z nią współpracy, uznały słuszność spełnienia polskich roszczeń.
Jak wspominał Paweł Starzeński, osobisty sekretarz Józefa Becka, dziedziniec Ministerstwa Spraw Zagranicznych zalały 1 października tłumy – minister wyszedł na balkon tylko na moment, by „wznieść okrzyk na cześć Polaków zza Olzy". Najbliższy czas miał mu przynieść tysiące telegramów z całej Polski – ze Szwajcarii list gratulacyjny wysłał nawet Ignacy Paderewski. Szefa polskiej dyplomacji uhonorowano poza tym wielką wstęgą Orła Białego, a uniwersytety w Warszawie i we Lwowie nadały mu doktoraty honoris causa.
W stolicy do manifestantów dłużej przemówił marszałek Edward Rydz-Śmigły: „Gdy patrzymy na minione dni, to widzimy jak gdyby palec Boży, zwrócony do narodu i pokazujący drogę, którą należy iść. Na tej drodze jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta