Jaka Kuba po epoce Fidela
Analogie do Europy Środkowej z okresu schyłkowego komunizmu są chybione. Tylko skala absurdu w gospodarce zbliża to, co dziś dzieje się na Kubie, do Polski drugiej połowy lat 80.
Bogusław chrabota
Mało jest krajów, które można opisać kilkoma słowami. Jest to zazwyczaj niemożliwe. Jednak komuniści na Kubie zrobili wszystko, by istota systemu wyrażała to jak najprościej. Bo przecież im prościej, tym dla ludzi jaśniej.... A dla władzy czytelniej. Zatem jak kraj długi i szeroki upstrzony jest nieskończoną liczbą haseł, osobliwie skomponowanych (w różnych kombinacjach) z kilku zaledwie słów: revolucion, socialismo, victoria, justicia, siempre (o ile te pierwsze są zrozumiałe na całym globie, to ostatnie znaczy: „zawsze').
Hasła są wszędzie. Na domach prywatnych, budynkach publicznych, przy drogach, w knajpach. I w ludzkich głowach. Niegdyś konkurowały z Marksem, Engelsem i Leninem. Po upadku ZSRR jedynym graficznym kontrapunktem jest wszechobecny Ernesto Che Guevara. Pierwszy z panteonu wielkich nieobecnych. Reszta to podniosłe słowa. A że znaczą coś dokładnie przeciwnego, niż ich potoczne rozumienia, to już inna sprawa.
Proste analogie
Od lat cały świat czekał na informację o śmierci Fidela. W końcu przyszła. Ale o ile dyktator należy już do przyszłości, nie specjalnie wiadomo, jaki będzie realny scenariusz kubańskiej przemiany. Fidel Castro już lata temu rozstrzygnął kwestię następstwa. Zachował się, jak klasyczny dynasta. Na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta