Fidel odchodzi. Do zwycięstwa, zawsze
Bez Castro wyspa nie wybiłaby się na prawdziwą niepodległość od USA. To podstawa legendy „El Comandante".
O śmierci tego, którego także wrogowie nazywali po prostu Fidel, poinformował w sobotę nad ranem czasu warszawskiego jego brat i obecny przywódca Kuby Raul.
– Z głębokim smutkiem występuję, aby powiedzieć naszemu narodowi, przyjaciołom naszej Ameryki i światu, że dziś, 25 listopada o 10.29 w nocy, zmarł naczelny wódz rewolucji kubańskiej. Do zwycięstwa, zawsze – zakończył tradycyjną formułą kubańskich rewolucjonistów ubrany w wojskowy mundur Raul.
Choć Castro ciężko chorował od dziesięciu lat, dla mieszkańców wyspy to był szok, koniec pewnej epoki.
Polakom zawsze trudno było zrozumieć fenomen Castro. Przeważnie widzieliśmy w nim tylko jednego z dyktatorów „obozu komunistycznego", który nie przetrwałby bez pomocy Związku Radzieckiego.
Edukacja i służba zdrowia
I rzeczywiście, Kubańczycy od blisko 60 lat są pozbawieni wolności, setki tysięcy uciekły do Stanów Zjednoczonych, wielu zostało wtrąconych do więzień. Dziś zaopatrzenie w sklepach Hawany przypomina najgorsze czasy stanu wojennego w Polsce, poza częścią turystyczną stolica jest całkowicie zaniedbana, wielu ludzi żyje bardzo skromnie.
Ale jest też druga prawda...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta