Polski Rockefeller za Uralem
Alfons Koziełł-Poklewski nie trafił na Syberię w kajdanach. Wyjechał tam z własnej woli i zrobił oszałamiającą karierę finansową. Część majątku przeznaczył na pomoc dla polskich zesłańców.
Na Syberię patrzymy dzisiaj niemal wyłącznie przez pryzmat Gułagu. Jawi się w naszych oczach jako gigantyczny, skuty mrozem obóz koncentracyjny i „nieludzka ziemia", która pochłonęła miliony niewinnych ofiar. Czasami jeszcze dorzucamy do tego mrocznego wizerunku smutne zesłańcze historie z czasów carskich. O ile jednak w dziejach Syberii i w losach Polaków przebywających tam w czasach stalinowskich na próżno szukać jakichś jaśniejszych elementów, o tyle kwestia kontaktów polsko-syberyjskich przed I wojną światową nie jest tak jednoznaczna i ma wiele wymiarów. Polscy zesłańcy trafiali za Ural pod przymusem, ale zwykle nie upadali na duchu i szybko stawali się pionierami w wielu dziedzinach życia syberyjskiej krainy. „Polacy nie zachowywali się na Syberii biernie, nie cierpieli, żadnego w nich kompleksu ofiary, żadnego paraliżu woli, tak, niestety, częstego u zesłańców rosyjskich. (...) W przeciwieństwie do nich Polacy się nie poddawali, byli w ogromnej przewadze bardzo czynni, jakby wręcz szukali w tej aktywności odtrutki przeciw osamotnieniu, jakby w niej znajdowali kompensację wobec poczucia klęski" – zauważył w jednym ze swoich artykułów Stefan Bratkowski.
Jacek Pałkiewicz, polski podróżnik i odkrywca, a zarazem niestrudzony popularyzator...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta