Wydrenujmy Ukrainę jako pierwsi
Polska potrzebuje silnej Ukrainy. Z drugiej jednak strony nasza gospodarka nie może się obyć bez ukraińskich pracowników, co oznacza drenaż naszego sąsiada z najbardziej aktywnej części narodu. To poważny dylemat.
W polskich relacjach z Kijowem stoją naprzeciw siebie dwie racje, które powinny być kompatybilne, ale w tym przypadku nie są. Pierwsza to zapewnienie państwu rozwoju gospodarczego. Druga – bezpieczeństwa. Da się je pogodzić tylko kosztem Ukrainy.
Ukrainiec na wagę złota
Zacznijmy od racji pierwszej. W 2016 r. powiatowe urzędy pracy zarejestrowały 1,2 mln zaświadczeń o zamiarze zatrudnienia obywatela tego kraju, czyli niemal dwa razy więcej niż rok wcześniej. W 2017 r. może to być nawet 2 mln (do czerwca – już 900 tys.). Firmy są gotowe płacić im coraz lepiej, byle zechcieli przyjeżdżać. Pracodawcy, np. Związek Pracodawców i Przedsiębiorców, apelują do rządu o zachęty imigracyjne dla obywateli Ukrainy oraz szybką...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta