Polska gra miejska
Wypracowany na początku transformacji model rozwoju miast zdaje się powoli wyczerpywać. Nie sprzyja mu prowadzona od lat przez kolejne rządy polityka decentralizacji problemów i obarczania nimi samorządów. Zmiana wymaga jednak zaangażowania się kolejnych pokoleń ludzi gotowych stawić czoła lokalnym wyzwaniom.
Personalne wyniki wyborów samorządowych w 2018 roku będą ważniejsze niż polityczne. Przyszłość prowincji zależy bowiem od pojawienia się lokalnych aktywistów, przedstawicieli młodego pokolenia, chcących związać swoją karierę publiczną z którymś ze średnich lub mniejszych ośrodków miejskich. Bez silnego lobby miejskiego, bez sojuszu między metropoliami i pozostałymi miastami nie dojdzie do decentralizacyjnej rewolucji w głowach, a potem do jej ustrojowego wypełnienia. Będziemy dryfowali w stronę centralizmu. Staniemy się państwem z jednym centralnym lotniskiem, jednym „flagowym" uniwersytetem, jedną dzielnicą banków i korporacji.
Niestety, wiele wskazuje na to, że spór o miasta przez najbliższy rok będzie się toczył pod dyktando dwóch partyjnych narracji. Pierwsza będzie postulowała „zatrzymanie PiS" w drodze do pełni władzy. Druga będzie mówiła o „dobrej zmianie" w samorządach. Nawet jeżeli w części miast wygrają kandydaci niezależni, to w tak ukształtowanym sporze zmarnujemy okazję, by o miastach powiedzieć coś ważnego. Nie tylko dlatego, że jego stronom bardziej opłaca się wzbudzać emocje, niż rywalizować na argumenty. Także dlatego, że w ostatnim ćwierćwieczu, w pierwszych kadencjach polskiego samorządu, ukształtował się w zasadzie tylko jeden polityczny pomysł na miasto.
Oparto go na trzech dominujących wówczas przekonaniach: o zaletach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta