Robiło mi się niedobrze na myśl o śmierci
Przyjaciele, dziewczyny, byłe dziewczyny, znajomi, patroni, poeci, krytycy i biografowie usiłowali odczytać śpiączkę Dylana Thomasa jak jeden z jego nieprzeniknionych, gęstych wierszy.
8 listopada 1953 roku Dylan Thomas leżał w śpiączce pod namiotem tlenowym w szpitalu Świętego Wincentego. Nieogolony, tkwił tam już od trzech dni. Dokładna przyczyna śpiączki pozostawała nieznana, ale słyszano, jak twierdził, że w noc poprzedzającą załamanie wypił osiemnaście kolejek whisky w White Horse Tavern.
To był słoneczny, zimny dzień. Przed drzwiami pokoju szpitalnego zebrało się pół literackiego Nowego Jorku, jakby wciąż trwała jedna z popijaw, które spontanicznie powstawały wokół Thomasa.
Wśród zgromadzonych toczyła się rywalizacja o to, kto był najbliższą mu osobą i kto reprezentował interesy poety. Jak to ujęła jego żona Caitlin:
– Przypominało to supermelodramatyczną powieść szpiegowską [...]. Wszystkie osoby podejrzewały się nawzajem o najbardziej nikczemne motywy.
Goście stali w korytarzu, zerkając na chorego przez szklaną ściankę działową. Caitlin, którą zawsze drażniło, że Thomas niezmiennie znajdował się w centrum uwagi, mogła zauważyć, że nawet w tej sytuacji miał publiczność.
Przed odwiezieniem do szpitala Thomas mieszkał w hotelu Chelsea. Objeżdżał Stany, wygłaszając wykłady. Jego nienaturalnie oddany biograf John Malcolm Brinnin (nienaturalne oddanie przejawiało się w tym, że wchodził do pokoju hotelowego Thomasa, znajdował go nagiego, skulonego w pozycji płodowej, przykrywał kocami i gasił światło) zorganizował napięty...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta