Chłop potęgą jest i basta!
Władysław Hańcza zamiast świetlanej przyszłości dziedzica łódzkich fabrykantów wybrał niepewny zawód aktora. Miał arystokratyczny wygląd i sposób bycia, często grał postaci z wyższych sfer. Ale największą sławę przyniosły mu filmowe role chłopów.
„Wszyscy na planie [»Samych swoich«] widzieli, że – mówiąc obrazowo – Kowalski chłopem jest, a Hańcza chłopa udaje. Starał się mówić kresową gwarą, ale nie wychodziło. Kiedy więc po ostatnich zdjęciach musiał iść do szpitala na zabieg, Chęciński skwapliwie skorzystał z jego nieobecności. Zatrudnił Bolesława Płocińskiego, który podłożył głos pod Kargula (...). Za to kiedy siedem lat później zaczynali zdjęcia do »Nie ma mocnych«, Hańcza, który nie przywykł do porażek, postawił warunek, że zagra, jeśli Kargul będzie mówił jego głosem". I tak się stało. Był wówczas 1974 r. Władysław Hańcza zdążył jeszcze zagrać w „Kochaj albo rzuć" – ostatniej części trylogii Sylwestra Chęcińskiego, która swą premierę miała w 1977 r. Tego samego roku, 19 listopada, Hańcza zmarł. I choć wystąpił w ponad 40 filmach i serialach telewizyjnych, to widzowie – także współcześni – znają go z kilku ról, ale za to wybitnych. Najważniejszą spośród nich była postać Władysława Kargula.
Kargul, podejdź no do płota!
Kiedy w połowie lat 60. Sylwester Chęciński postanowił wyreżyserować „Samych swoich" (premiera odbyła się w 1967 r.), wiedział, że potrzebuje dwóch wyjątkowych aktorów do stworzenia ekranowego duetu. Jak czytamy u Dariusza Koźlenki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta