Akta na zawsze zastrzeżone
Jeszcze w czerwcu 1992 r. w archiwum Urzędu Ochrony Państwa spoczywały ważne historycznie dokumenty, po których nie ma dziś śladu w Instytucie Pamięci Narodowej. Gdzie są? Kto nadal je utajnia, łamiąc prawo? Gdzie są akta, na podstawie których już w wolnej Polsce tworzono listę Milczanowskiego? – pytają publicyści.
Zbiór wyodrębniony IPN, nazywany zbiorem zastrzeżonym czy zbiorem „Z", przez lata budził ogromne emocje prawicowych polityków i dziennikarzy. Jego natychmiastowe odtajnienie należało do obietnic idącego po władzę PiS-u, a niedługo po wyborczym zwycięstwie nowy minister Antoni Macierewicz w wyniku lektury tajnych dokumentów powiedział, że zbiór „Z" „tworzy fikcyjną elitę ludzi w służbach specjalnych, fikcyjną elitę ludzi w bankowości, fikcyjną elitę ludzi w mediach. Fikcyjną elitę ludzi – także czasami, przynajmniej jeszcze miesiąc wstecz – w polityce", a prawicowa dziennikarka Dorota Kania ogłosiła: „Ujawnienie tych dokumentów wstrząśnie Polską".
Czekaliśmy na to trzęsienie ziemi, mijały miesiące, rok, półtora... Zapowiedzi prawicowych komentatorów były w tej sprawie coraz mniej buńczuczne. Po nowelizacji ustawy o IPN zakładającej likwidację „zetki" i po ogłaszanych jako niemal pełne ujawnienie kolejnych partiach odtajnianych akt wyraźnie widać było wygaszanie emocji. „Och, nie ma tam niczego sensacyjnego! Po co się tym aż tak emocjonować?" – pisali niedawni sensaci, jeszcze chwilę temu zwolennicy tezy, że po ujawnieniu zbioru „Z" świat nie będzie już taki sam i czeka nas upadek wielu autorytetów.
Póki głosy bagatelizujące znaczenie akt utajnionych w III RP słychać ze strony dziennikarzy i polityków, to pół...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta