Sokrates naszych czasów
Franciszka Fiszera życie w anegdocie
Sokrates naszych czasów
JANUSZ R. KOWALCZYK
Minęło 60 lat od śmierci Franciszka Fiszera. Tadeusz Boy-Żeleński scharakteryzował go kiedyś jako osobliwe "dzieło sztuki", które sam skomponował ze swojej osoby. Franc -- jak go poufale zwali przyjaciele -- stał się bohaterem jedynej w swoim rodzaju legendy literackiej.
"Był jedną z najbarwniejszych postaci, jakie spotkałem -- pisał Artur Rubinstein. -- Wysoki, bardzo otyły, szpakowaty blondyn, którego szlachetna broda i wąsy upodabniały do hidalga z obrazu Velázqueza, miał małe błyszczące złośliwością oczka, mocny, prosty nos i duże uszy. Kiedy go poznałem, był już po pięćdziesiątce, ale mnie wydał się człowiekiem bez wieku: Falstaff z wyglądu, o dowcipie i inteligencji Woltera, a sądząc po trybie życia -- można by go określić jako przedsartrowskiego egzystencjalistę. Stentorowy, deklamatorski głos Fiszera nieodmiennie górował nad wszystkimi: przegadać nie potrafił go nikt! ".
"Franio Fiszer, filozof, epikurejczyk, znany dobrze w Warszawie, umysł szeroki, a równocześnie z tym smakosz o pojemności nieludzkiej, którego dewizą było >>le pape c'est moi<<, a którego głos grzmiący jak ergafon ogłuszał nas marnych statystów życia cisnących się do niego, aby się skąpać w słońcu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta