Fatalizm mórz południowych
Fatalizm bohaterów Conrada. Fatalizm Gauguina marzącego o słonecznym Tahiti i pożeranego przez słoneczne Tahiti. Fatalizm Hemingwaya, który szuka na Kubie raju i walczy z niemocą twórczą. Fatalizm mirażu, z którym mierzyli się wszyscy. Owa iluzja raju z najskrytszych marzeń, który okazuje się jeśli nie piekłem, to jego przedsionkiem.
Zastanawiam się, ile jest w tym tęsknoty wyniesionej z chrześcijańskiej Biblii. Jak bardzo winni są temu ci, którzy namalowali dla nas tamten egzotyczny ogród z jabłonią i wężem w centralnych miejscu krajobrazu i nauczyli marzenia, by do tej wizji wracać.
Większość przypadków potwierdza tę intuicję. Wielu z uwiedzionych przez tropiki w porywach zachwytu mówi: „tu jest raj". Ale przecież kategoria raju nie jest jednoznaczna. Biblijny raj to również ryzyko, nakaz posłuszeństwa, w końcu nieuchronna porażka. Na tym polega fatalizm; przeznaczenie jest potężniejsze od Gauguina i Hemingwaya, klęska jest zawsze wszechobecnym cieniem chwilowej fascynacji i zachłyśnięcia się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta