Zabawki, ubecy, GROM i gwarancja spokoju
Gdy niedawno byłem w Brukseli w obronie emerytów poszkodowanych przez pisowską ustawę, czekałem, że ktoś z nich do mnie podejdzie i powie: „Heniu, jestem z tobą". Żaden nie przyszedł - mówi Henryk Majewski, minister spraw wewnętrznych w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego.
Plus Minus: Jest 1990 rok, zasłużeni w czasach PRL działacze Solidarności dzielą posady. Pan mógł dostać wysokie stanowisko w NIK albo w milicji. Wybrał pan milicję. Dlaczego?
W stanie wojennym zajmowałem się ubecją.
Chyba ubecja, a raczej esbecja, zajmowała się panem?
To działało też w drugą stronę. Bogdan Borusewicz, który organizował podziemne struktury Solidarności w stanie wojennym i był przewodniczącym zarządu Regionu Gdańskiego „S", uważał, że powinniśmy wiedzieć, co się u nich dzieje, a gdyby trzeba było odbijać kolegów, musimy też coś posiadać.
Co posiadać?
Tak zwane zabawki. I ja właśnie zostałem skierowany przez Bogdana, żeby się zajmować „zabawkami".
Dlaczego akurat pan?
Bo pracowałem na politechnice i miałem dostęp do środków chemicznych, żeby te „zabawki" wyprodukować. A jak już je wytworzyłem, to musiałem przetestować. Jechałem więc do lasu, a po drodze musiałem zgubić ogon. Dlatego znałem wszystkich ubeków i numery ich samochodów. Do dzisiaj mam archiwum z tamtych czasów. Dlatego zdecydowałem się pójść do milicji.
Został pan pierwszym w kraju cywilnym zastępcą komendanta wojewódzkiego milicji.
Drugim.
To musiało być niesamowite przeżycie, gdy spotkał się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta