Cipras mi mówi: jestem ateistą
Na wyspach ze skutkami kryzysu łatwiej sobie poradzić niż w Atenach czy Salonikach. Zwłaszcza z dala od szlaku imigracyjnego.
– Przed kryzysem każdy młody człowiek chciał tu dostać posadę w sektorze publicznym. Teraz to niemożliwe, trzeba myśleć o zatrudnieniu w firmie prywatnej, a najlepiej tworzyć coś samemu. Na wyspie takiej jak nasza to łatwiejsze – podkreśla w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Dimitris Lianos, wiceburmistrz Naksos. Naksos to największa z 25 zamieszkanych wysp archipelagu Cyklad, pięć godzin drogą morską z Pireusu, głównego portu koło Aten.
Kryzys finansowy ukazał Grekom swoje oblicze dziewięć lat temu, gdy czołowe agencje ratingowe zaczęły szybko obniżać notowania kredytowe ich kraju, co oznaczało konieczność bolesnego zaciskania pasa.
Obowiązkowe ogłoszenia
– Zmienił się styl życia i to trwale. Ludzie mniej świętują – mówi mi Panajotis Karanikas, właściciel i redaktor naczelny gazety „Kikladiki". Trochę naiwnie skarży się na banki, które oferowały kredyty, nie wyjaśniając, jakie problemy wiążą się z ich spłacaniem. Pokazuje list, który właśnie dostał od jednego z banków. – I to nasze, greckie banki, też brały w tym udział – dodaje ze złością brodaty i misiowaty 54-latek. Ale, przyznaje, dostosował się do nowych warunków. Sprzedał do Pakistanu starą maszynę drukarską, która zajmowała spore pomieszczenie, za niewiele więcej, niż dostałby za nią w skupie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta