W cieniu nadciągającej komety
Może niepotrzebnie obawiamy się nadejścia katastrofy, bo na Zachodzie już dawno się ona wydarzyła?
Miał gęstą, ciemną sierść, długie wąsy i czarne, błyszczący oczy. I wiedział. Jako jedyny z nich zdawał sobie sprawę z nadciągającej katastrofy. Był w końcu filozofem. I chociaż prosili go, żeby mówił tylko miłe rzeczy albo przestał się odzywać, słowo „katastrofa" nie schodziło mu z ust. Nadchodząca zagłada świata była, wbrew pozorom, czymś kompletnie mu obojętnym; w końcu, biorąc rzecz filozoficznie, czymże jest maleńka ziemia w skali kosmosu?
Nie wiadomo, w jaki sposób ten ponury Piżmowiec znalazł się w Dolinie Muminków, zamieszkanej dotąd wyłącznie przez beztroskie, niezawracające sobie głowy nadciągającymi kometami ani zbliżającymi się apokalipsami postaciami. On sam nie przywiązywał wagi do miejsc ani rzeczy. Poza książką, z którą się nie rozstawał. Powyginaną, „zaczytaną", poprzekładaną zakładkami ułatwiającymi znalezienie najważniejszych fragmentów. Kiedy mieszkańcy doliny przygotowywali się do ewakuacji, szukali kryjówek umożliwiających przetrwanie katastrofy, on spokojnie kładł się w hamaku i zatapiał w lekturze „Zmierzchu Zachodu" Oswalda Spenglera.
Co prawda Tove Jannson na ilustracjach „Komety nad Doliną Muminków" zdradziła tylko nazwisko autora ukochanej książki Piżmowca, ale muminkolodzy są zgodni, że filozof z Doliny Muminków zaczytywał się najsłynniejszą pracą niemieckiego filozofa. Książka Spenglera jest jedynym atrybutem jego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta