Duterte, bój się Boga!
Lekceważące wypowiadanie się o religii może drogo kosztować filipińskiego prezydenta. Wizerunek bezwzględnego szeryfa, który krwawo rozprawia się z przestępcami, może nie wystarczyć, by utrzymać poparcie ludu.
Kim jest ten głupi Bóg?! Ten sukinsyn jest naprawdę głupi! – stwierdził podczas telewizyjnego wystąpienia filipiński prezydent Rodrigo Duterte. Odniósł się w ten sposób do opisanej w Księdze Rodzaju historii o stworzeniu człowieka. – Bóg tworzy coś idealnego, a później coś nowego, co kusi człowieka i niszczy jego pracę. Jeszcze się nie urodziłeś, a już ciąży na tobie grzech pierworodny. Co to za religia? Nie mogę tego zaakceptować – kontynuował Duterte. Jego luźne i dosyć wulgarne rozważania na temat semickiego mitu stworzenia zaszokowały wielu Filipińczyków. Biskupi wezwali naród do modlitw wynagradzających za bluźnierstwo. Duterte nadal jednak prowokował. Zapowiedział, że zrezygnuje ze stanowiska, jeśli ktoś przedstawi mu dowód na istnienie Boga. Dowód w postaci selfie ze Stworzycielem. Bóg co prawda nie uderzył piorunem w filipińskiego przywódcę, ale sondażowe poparcie dla Duterte spadło w ciągu kilku tygodni z ok. 65 proc. do ok. 45 proc. Naród filipiński jest w 90 proc. chrześcijański (nieco ponad 80 proc. populacji stanowią katolicy, a ok. 10 proc. protestanci) i wygląda na to, że sporej jego części nie spodobały się słowa ich prezydenta. Jak to się jednak stało, że ten sam, mocno wierzący w Boga, naród wybrał sobie na przywódcę człowieka dalekiego od religii?
Żelazna pięść
Gdy kilka miesięcy temu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta