Czeski żart
Czterech dorosłych mężczyzn w pełnym oprzyrządowaniu lotniczym pędzi ze wzgórza na rowerach z doczepionymi małymi skrzydełkami. Naprzeciwko nich nadjeżdża czterech kolejnych. Mijając się, strzelają do siebie, naśladując odgłosy karabinów. Tak ćwiczących „na sucho" przed wyruszeniem na bitwę o Anglię czechosłowackich lotników pokazał w filmie „Ciemnoniebieski świat" Jan Sverak. Przypomniał mi go ostatnio kinowy pojedynek polsko-zagranicznych koprodukcji opowiadających historię Dywizjonu 303.
Bo jakkolwiek by ich obrócić, od której strony popatrzeć, ilu jeszcze gwiazdorów „Gry o tron" czy „Czasu honoru" zatrudnić, choćby nawet nakręcić jeszcze trzeci, „najprawdziwszy" film, to żaden z nich nie ma szans, żeby powtórzyć sukces „Ciemnoniebieskiego świata": nie wywietrzeć z (nie tylko środkowoeuropejskich) głów przez kilkanaście lat. I nie ma tu żadnego znaczenia, kto zestrzelił więcej niemieckich samolotów ani który naród zapłacił wyższą cenę za pomoc angielskim niewdzięcznikom w pokonaniu wroga. Czechosłowacy będą pamiętani lepiej i dłużej, bo, w przeciwieństwie do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta