Dredy rockmana i serce Jezusa
Lenny Kravitz, człowiek orkiestra, artysta, który rozwinął dokonania Lennona, Hendrixa i Prince'a, na nowej, 11. studyjnej płycie „Raise Vibration" odwołuje się do swoich mistrzów i spotkania z Michaelem Jacksonem. 8 maja zaśpiewa w Łodzi.
Lenny Kravitz (1964 r.) to jedna z najważniejszych postaci współczesnego rocka. Zdarzają mu się nagrania słabsze, teraz sam krytycznie wypowiada się o poprzednim albumie „Strut", którego premierę niektóre polskie media nie wiadomo dlaczego odtrąbiły jako powrót muzyka do wielkiej formy. Rzecz w proporcjach: ani nie była to koszmarnie zła płyta, ani też najlepszy album w dorobku, bo Kravitz zawsze trzyma poziom. Po prostu czasami bardziej woli hard rocka, a kiedy indziej funky lub soul. Czasami odwołuje się do melodyki i psychodelii The Beatles, a czasem ekspresji Jimiego Hendrixa albo celtyckiej metafizyki Led Zeppelin. Ale lubi też wtrącić rytm disco z lat 70., kiedy był dzieckiem.
Komponował dla Madonny („Justify My Love"), Micka Jaggera, Aerosmith, Yoko Ono i Vanessy Paradis. Sprzedał ponad 40 mln albumów, a na jego widowiskowe koncerty nigdy nie ma biletów, są za to zawsze na nich tłumy kobiet, które uwielbiają słuchać muzyka potrafiącego zagrać ostro, ale i balladowo. Zasłonić dredami i okularami twarz, a odsłonić tors. Był zresztą partnerem najsłynniejszych i najpiękniejszych: Vanessy Paradis, Nicole Kidman, Naomi Campbell, Natalie Imbruglii i Penélope Cruz.
Michael ze świata gwiazd
Gdy jednak nagrywał najnowszą płytę, najważniejsze było wiszące w centralnym miejscu paryskiego domu Kravitza zdjęcie w złotych ramkach....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta