Metafizyka i media
Załóżmy przez chwilę, że żyjemy w okresie doskonałego antropocenu. Człowiek zdominował planetę i okoliczne światy tak bardzo, że z kosmosu widać odciśnięty na oceanach i kontynentach brutalny ślad buciora.
To epoka, która zaprzeczyła poprzedniej – theocenowi, kiedy widać było, że ziemią, z całą jej biologią, naturą ożywioną i nieożywioną, zarządza Bóg. Cechą pierwotną metafizyki theocenu był strach, obawa przed nadludzką mocą, losem, fatum, Opatrznością. I ten strach, obawa determinowały ludzkie zachowanie. Ludzkość rozwijała się zgodnie z przesłaniem: „czyńmy sobie ziemię poddaną". Baliśmy się rzucać wyzwanie Stwórcy, wiedząc, że jest od nas mocniejszy. Dawał zresztą często na to dowody. Klęski żywiołowe, trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, wojny i zarazy niweczyły nasze plany, nasze poczucie siły i rodzące się powoli przekonanie o wszechmocy człowieka.
I nagle wielki wybuch. Groza ciemności i wszechpotężnej ciszy, która następuje po tamtej epoce. To XX wiek. Hitler, Stalin, Mao, Pol Pot, Holokaust. Dla wielu to koniec theocenu. Właśnie tak interpretują dotykające ludzkość tragedie. Ostatecznym, metafizycznym krzykiem są heretyckie słowa: „Boga nie ma". Słowa wychodzące z przerażenia człowiekiem, który stał się groźniejszy od Boga. Słowa brutalne, ale dla wielu uzasadnione. Nawet jeśli są słowami rozpaczy, to słyszy je cała ludzkość. Zaczyna się nowa rzeczywistość, w której powoli rośnie przekonanie, że panem jest człowiek. Panem siebie samego,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta