Co prezydent ugrał w Berlinie
Dyplomacja nie jest dziedziną, w której sprawdzają się ludzie o słabych nerwach. Mógł się o tym przekonać prezydent Andrzej Duda, który we wtorek wziął udział w Berlinie w Forum Polsko-Niemieckim, zorganizowanym w niemieckim MSZ. Owszem, prezydent był prowokowany przez swoich rozmówców, ale też dał się sprowokować jak dziecko. W efekcie z ważnej wizyty zostaną głównie tzw. sound bite'y o żarówkach i gwałtach.
Ale po kolei. Duda rozpoczął swoje przemówienie w niemieckim MSZ od podkreślania wagi, jaką w związku z doświadczeniami historycznymi ma dla Polski niepodległość, suwerenność czy demokracja. Mówił sporo o prawie międzynarodowym, które powinno być podstawą światowego ładu, bo ilekroć prawo to było łamane, tylekroć wolność Polski była zagrożona. Przy okazji przypomniał polską niechęć do poddawania się dyktatowi mocarstw, wynikającemu z ich przewagi i wielkości.
Niemiecki prezydent Frank-Walter Steinmeier w swej wypowiedzi nawiązał do słów Dudy, podkreślając, że to właśnie Unia Europejska jest organizacją, w której każdy kraj – bez względu na to, czy jest to Cypr czy wielkie państwo – ma w Radzie Europejskiej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta