Mit żebraczej prawicy
PiS łączy reakcjonizm obyczajowy z lansowaniem rozwiązań jednoznacznie faworyzujących prywatny kapitał. Rzekomo prosocjalna polska prawica nie widzi żadnego problemu, by de facto subsydiować prywatną działalność gospodarczą z publicznej kasy – twierdzi socjolog z Fundacji Batorego.
Kiedy ujawniono zapisy negocjacji prezesa PiS z austriackim biznesmenem dotyczące planowanej budowy biurowców w centrum Warszawy, przez media przelała się fala zaskoczenia. Dziwiono się, że przewodniczący największej polskiej partii prawicowej, do którego przylgnął wizerunek nieco niedzisiejszego, ideowego inteligenta, prezentuje się nagle jako twardy negocjator. Ponieważ nie tak wiele ludzi mediów orientuje się w tematyce finansowania partii politycznych czy zawiłościach prawa spółek, można było odnieść wrażenie, że samo pytanie o legalność tego rodzaju negocjacji schodzi na dalszy plan wobec odkrycia nieznanej, wyrachowanej twarzy prezesa. Innymi słowy, dla części zwolenników i przeciwników obecnej władzy tematem było już to, że najbardziej wpływowy polski polityk prawicy okazał się kalkulującym graczem, a nie wyłącznie ideowcem.
Powszechne zdziwienie tym odkryciem jest miarą sukcesu, jaki w Polsce odniosła strategia wizerunkowa, stosowana z powodzeniem przez populistyczne ugrupowania prawicowe na całym świecie. Istotą tej strategii jest konsekwentne przedstawianie się w roli ofiary establishmentu; ubogiej, lecz niezłomnej siły, przeciwstawiającej się elitom rządzącym w sekrecie przed obywatelami wszystkimi sferami ich życia, od gospodarki po życie społeczne. Kreowanie tego wizerunku idzie jednocześnie w parze z bezkompromisowym zabieganiem o własne interesy i wcale nie przeszkadza...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta