Przepisy mają scalać, a nie wykluczać
Uregulowanie możliwości zawierania związków partnerskich - niezależnie od płci partnerów - jest korzystne i opłacalne dla kraju. Należy o tym rozmawiać merytorycznie, zamiast wykrzykiwać nienawistne hasła.
Podczas Narodowego Spisu Powszechnego na rok 2002 ustalono istnienie 198.025 zadeklarowanych związków konkubenckich osób różnych płci, co znaczy, że pozostaje w nich prawie 400 tys. mieszkańców Polski. Wyniki spisu z 2011 r. wskazują, że w takich związkach żyło już 643 800 ośób. Dobrowolność podawania danych w spisie rzutuje na pewność jego ustaleń. Zarysowana tendencja wzrostu liczby konkubinatów, a także możliwość zatajania takich relacji w spisach powszechnych przez osoby mieszkające z partnerką lub partnerem tej samej płci pozwala nam na ostrożne przyjęcie, że obecnie w związkach partnerskich lub konkubinatach żyje od 800 tys. do może 1,2 mln. Polek i Polaków. To liczby niebagatelne, już te sprzed 8 lat były istotne. Tych ludzi politycy i prawnicy nie powinni pomijać.
Konkubinat - niezależnie od płci - jest w Polsce legalny niemal od wieku. Dziś sądy nie widzą powodów by różnicować w sferze praw majątkowych konkubinaty hetero i homoseksualne (np. wyroki Sądu Najwyższego z 6 grudnia 2007 r. sygn. IV CSK 301/07, Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 23 lutego 2007 r. sygn. I ACa 590/06). Nadal jednak brak ustawy pozwalającej przyjąć szablon relacji między osobami pozostającymi w takim związku, z zapewnieniem jednolitości i przewidywalności ich przyszłej sytuacji. Dlatego osoby, które tak ułożyły sobie życie są niepewne swej przyszłości i praw. W przypadku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta