Patowidownia, która bawi się złem
Patostreamerem nie zostaje się od razu – widzowie zżywają się z nim stopniowo. Z czasem to oni zachęcają do zabawy, namawiają do przemocy. Tworzą duże społeczności, które murem stają za idolem.
Pobicie babci podczas transmisji na żywo, katowanie znajomego butelką, kopanie w kilka osób, atak z użyciem gazu – to czyny patostreamerów, którymi zajęły się już organy ścigania. Fanów im przez to nie ubyło. Najbardziej znane postaci mają w mediach społecznościowych kilkadziesiąt tysięcy obserwujących. Ich transmisje ogląda co trzeci nastolatek w Polsce.
Nie ma jednoznacznej definicji tego, czym są tzw. patotreści w internecie. Składają się na nie filmy zamieszczane w różnych mediach społecznościowych albo transmisje na żywo łamiące normy społeczne, czyli właściwe patostreamy. W skrajnych przypadkach to seanse upijania się do nieprzytomności, przemocy, wyzwisk. Ich autorzy, czyli patostreamerzy, mają o sobie wysokie mniemanie. Gardzą „starymi ludźmi, którzy nie rozumieją internetu". To widz decyduje o tym, gdzie leży granica. A że sprawy o nawoływanie do nienawiści czy przemocy w kilku najgłośniejszych przypadkach umorzono, to nie widzą przeszkód do angażowania swoich fanów i zarabiania dużych pieniędzy z ich dobrowolnych datków.
Postaci, które wypłynęły na takich transmisjach m.in. w serwisie YouTube, pokazały życie tak dosadnie, że telewizyjne paradokumenty i przedstawione w nich kłótnie wyglądają na rodzinną sielankę. Patostreamy to hardcorowa wersja „Big Brothera", w której nie istnieją żadne hamulce,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta