Spóźniona i nieudolna Armia Krajowa na Wołyniu
Struktury Polskiego Państwa Podziemnego na Wołyniu, czyli Delegatura Rządu na Kraj i Armia Krajowa, zwarły się w klinczu. A tymczasem polskie wsie płonęły.
Kto jest odpowiedzialny za to, że polskie oddziały partyzanckie na Wołyniu powstały zbyt późno? Obie strony sporu, który rozdzierał wołyńskie podziemie, zrzucały winę na siebie nawzajem. Zdaniem delegata Kazimierza Banacha winny był komendant Kazimierz Bąbiński, który zbyt długo lekceważył zagrożenie ze strony UPA. Zdaniem komendanta Kazimierza Bąbińskiego winny był delegat Kazimierz Banach, który do końca wierzył, że konflikt z Ukraińcami uda się rozwiązać za pomocą negocjacji.
„AK wychodziło z założenia, że nadrzędną wobec wszystkich jest sprawa walki z Niemcami i związanych z nią zadań wynikających z ogólnego planu powstańczego – pisał Kazimierz Banach w sprawozdaniu z 7 października 1943 roku. – Delegatura jako główne zadanie dla siebie i dla wszystkich poczynań polskich na tamtym terenie stawiała przygotowanie i organizowanie samoobrony ludności polskiej, przewidując duże prawdopodobieństwo ataku ze strony Ukraińców. Kiedy ten atak nastąpił, AK stanęło również na stanowisku nadrzędności samoobrony wobec wszystkich innych spraw. Zrobiło to za późno".
Pułkownik Bąbiński, jego oficerowie i żołnierze rzecz jasna mieli w tej sprawie przeciwne zdanie.
„Banach uważał, że należy dogadać się z Ukraińcami i znaleźć z nimi wspólny język – uważał weteran AK Tadeusz Wolak. – Nie widział potrzeby tworzenia na Wołyniu polskich oddziałów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta