Nienawiść. Kilka mitów i dużo bezradności
Ruch LGBT to nie garstka zakrzykiwanych outsiderów. To potężne lobby. Ale atak nacjonalistycznych osiłków na legalną demonstrację to nic innego, jak życzenie anihilacji innym ludziom, odreagowującym frustrację i gorycz.
W ciągu ostatnich miesięcy środowiska LGBT obsadziły same siebie w roli werbalnego agresora. Kolejne parady równości, pełne haseł wulgarnych i antykatolickich, wzmacniały prawicę jako rzecznika spokojnego status quo, a Platformę Obywatelską wiązały z ekstremistami, możliwe, że miało to wpływ na wynik europejskich wyborów. Już sam slogan „Strefa wolna od LGBT", który pojawił się na nalepkach kolportowanych przez „Gazetę Polską", czyni agresora z drugiej strony. Owszem, daje satysfakcję wielu obywatelom. Ale to polityczna reprezentacja gejów i lesbijek staje się zbiorowym męczennikiem.
Sięgam po tę taktyczną argumentację niechętnie, żeby przemówić do rozumu prawicy – mnie taka nalepka po prostu odrzuca, etycznie i estetycznie. Pojęcie „strefa wolna od religii" było używane podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Idea strefy wolnej od Żydów w czasie drugiej wojny światowej. Nie są to formułki stworzone przez rzeczników miłosiernego traktowania bliźnich.
Nieszczęsną pointą dla tej kontrowersji były zamieszki w Białymstoku. Doszłoby do nich i bez nalepek „Gazety Polskiej", ale atak nacjonalistycznych osiłków na legalną demonstrację dobrze obrazuje sytuację, w której jakaś grupa ludzi życzy innej grupie anihilacji. Niekoniecznie fizycznej – warto spytać, co oznacza „uwolnienie" od ideologii – w wolnym społeczeństwie. Jaki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta