Kopernik też był jeden, czyli o wyroku w sprawie Amber Gold
Nie dochodziłoby do absurdów, gdyby prawnicy mieli odwagę się sprzeciwiać.
Przez media przetacza się dyskusja w sprawie publicznego ogłaszania wyroku na oskarżonych w aferze Amber Gold. Przedstawiając problem w pigułce, debata sprowadza się do tego, jak ocenić decyzję przewodniczącej składu, która od maja tego roku odczytuje – w zasadzie do pustej sali – pisemny wyrok obejmujący 60 tomów akt (każdy tom po 200 kart). Wyrok będzie odczytywany do września, trzy–cztery razy w tygodniu przez około siedem–osiem godzin.
W mediach społecznościowych internauci szeroko komentują ten fakt. Przeważa opinia, że czytanie ponad 19 tysięcy nazwisk pokrzywdzonych i popełnionych na ich szkodę jednostkowych czynów to kompletny nonsens.
Już blisko sto lat
Osoby z tzw. branży (prawnicy) oburzają się jednak jakoś mniej, a jeśli już, to jako winowajcę tego koszmarnego absurdu wskazują obowiązujące przepisy lub rządzących, którzy są odpowiedzialni za istniejące regulacje prawne.
Trzeba powiedzieć, że przepis przewidujący obowiązek publicznego ogłoszenia wyroku (art. 418 § 1 kodeksu postępowania karnego z 1997 r.) jest identyczny w swojej treści z art. 366 § 1 kodeksu z 1969 r. i w zasadzie tożsamy z przepisem art. 373 kodeksu postępowania karnego z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta