Tajemnica śmierci boksera „Cygana”
Dawida Kosteckiego ściągnięto do Warszawy na świadka w sprawie sprzed 11 lat. Jednak proces się w ogóle nie odbył.
38-letni były bokser był świadkiem warszawskiej prokuratury – tej samej, która teraz bada okoliczności jego śmierci. W areszcie w Białołęce znalazł się tylko na chwilę. Tu go ulokowano, by miał bliżej do sądu i mógł złożyć zeznania – jednak proces odwołano – wynika z informacji „Rzeczpospolitej".
Tajemnicza śmierć Dawida Kosteckiego, który miał popełnić samobójstwo, ma jeszcze inny wymiar: bokser już nic nie powie o sutenerach z Podkarpacia i tym, dlaczego przez lata byli nietykalni. A w tej sprawie był przesłuchiwany.
Ściągnięty na próżno
Dawid Kostecki od trzech lat odsiadywał w Zakładzie Karnym w Rzeszowie pięcioletni wyrok za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Do końca kary pozostało mu dwa lata.
Jednak upomniał się o niego warszawski wymiar sprawiedliwości, a chodziło o rozbój z lat 2007–2008, o którego popełnienie został oskarżony niejaki Tomasz G. Tym zdarzeniem z przeszłości Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga zajęła się dopiero trzy lata temu (śledztwo wszczęła w lutym 2016 r.), kiedy zdobyła wiedzę o przestępstwie.
„Dawid K. był świadkiem zawnioskowanym przez Prokuraturę w akcie oskarżenia" – odpowiada nam...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta