Kręte drogi ukraińskiego prezydenta
Wołodymyr Zełenski próbuje doprowadzić do pokoju na Donbasie. Nikt jednak nie wie, za jaką cenę
– Mówię mu, że zabijają naszych ludzi, a on mi mówi, że tam są jakieś szczegóły, że nasi ludzie strzelają do cywilów – z wyraźnym niesmakiem opisywał ukraiński przywódca swoją drugą rozmowę telefoniczną z rosyjskim prezydentem.
W środę rano Zełenski zadzwonił na Kreml, bo dzień wcześniej rosyjscy separatyści zabili czterech ukraińskich żołnierzy, którzy naprawiali okop w okolicach Pawłopola nad rzeką Kalmius (w pobliżu Mariupola). – Bardzo prosiłem rosyjskiego prezydenta, by natychmiast wpłynął na tamtą stronę, żeby przerwała te działania. To nie jest zabawa – wyjaśniał, po co zadzwonił do Putina.
Rosyjski prezydent niczego nie obiecał, za to – według wersji Kremla – miał oświadczyć, że „ukraińska armia koniecznie powinna zakończyć ostrzał miejscowości Donbasu", a Kijów powinien szykować się do rozwiązania „prawnych aspektów przyznania specjalnego statusu" rejonom rządzonym przez separatystów.
Kto chce autonomii
– Czy potrzebna nam jest autonomia?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta