Chcę tylko rozmawiać
W poprzednim felietonie zajęła mnie sprawa ludzi o orientacji homoseksualnej nieutożsamiających się z ruchem LGBT. Ten kojarzy się mniej ze słowami, a bardziej z kolorami tęczy, nieformalnym symbolem ruchu, dla jednych będącym symbolem tolerancji, praw człowieka i równości, a dla innych symbolem „lewactwa" i szturmu na tradycyjny styl życia.
Tak czy inaczej, ktokolwiek napisze te kilka liter, to tak jakby sobie wypalił znamię. Musi być albo za, albo przeciw. Żadne niuanse, refleksje czy pytania nie wchodzą w grę, nie mówiąc już o dostrzeganiu niekonsekwencji.
Gdy napisałam, że nie wszyscy ludzie homoseksualni utożsamiają się z LGBT, rozpętała się burza. Nie zajmę się tutaj wyzwiskami czy groźbami – wystarczy poczytać komentarze. Zajmę się całkiem logicznym kontrargumentem – taki rozdział jest niemożliwy, bo LGBT to skrót od lesbijek, gejów, biseksualistów i transwestytów. Wszyscy razem, a więc nie ma rozróżnienia na takie czy inne osoby LGBT. Więc co ma zrobić ktoś, kto rozmawia z ludźmi i styka się też z homoseksualistą proszącym o nienazywanie go gejem, bo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta