Nie używam słowa „ziomek”
Tylko my wiemy, co jest synowskie. Za każdym razem, jak sobie zakładaliśmy, że coś chcemy zrobić, to wychodziło coś innego. Nas samych zaskakuje to, co robimy - mówią Przemysław Jankowiak i Robert Piernikowski, duet muzyczny Syny.
Plus Minus: Mnóstwo osób słucha waszych piosenek, ale rzadko kto wie, o co w nich chodzi.
Robert Piernikowski: Nie trzeba wiedzieć, o co chodzi. Kiedy sam słucham muzyki, nie zastanawiam się, o co komuś chodzi. Bardziej obczajam, jak ktoś patrzy na świat i jaka atmosfera się z jego świata wyłania. Nie ma co szukać jakiegoś specjalnego klucza, wystarczy to poczuć.
Przemysław Jankowiak (1988): Ja słucham muzy po zenowsku, Syny są zenowskie.
Łatwo się pogubić w ciągach znaczeń, które wyrzucacie.
P.J.: Trzeba dać nura.
R.P.: Myślę, że zgubienie się jest całkiem spoko. Sam odkrywam znaczenia wersów i tego, jak to gra z muzyką, często długo po nagraniu płyty. Nie chcę tu się chwalić, ale każdy wers ma dwa albo trzy dna. Posługuję się przecież językiem.
W dodatku dziwnym językiem. Absolutnie osobnym. Zastanawiam się, czy wasze piosenki nie wymagają jakiegoś wytłumaczenia.
R.P.: Ja właśnie nie chcę zbyt wiele tłumaczyć. Nie z tego powodu, że mi się nie chce, ale wolałbym, żeby ludzie, którzy nas słuchają, robili to na własną rękę. Jesteśmy w szoku, co te utwory nam samym robią w głowach, sami je odkrywamy. Zresztą ja nie lubię objaśniania świata.
P.J.: Jak dostaję nagrane zwroty Roberta, to leci to u mnie w kółko na słuchawkach, i często dopiero po kilku dniach dociera do mnie,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta