Formuła na Krym
Tydzień temu pisałam, że wbrew pozorom, czy wbrew temu, co się niektórym wydaje, w Polsce nie ma specjalnie pogłębionej wiedzy na temat tego, co dzieje się za wschodnią granicą, a zwłaszcza na terytorium zwanym Federacją Rosyjską. Jest to o tyle smutne czy warte refleksji, że przed wojną istniała w Polsce – a po wojnie w Stanach Zjednoczonych – tak zwana polska szkoła sowietologiczna. Byli to analitycy oraz znawcy Rosji i Związku Sowieckiego, na których polegano ze względu na ich metody badawcze i pogłębioną wiedzę o prawdziwych, nie zawsze widocznych mechanizmach funkcjonowania państwa będącego połączeniem Imperium Rosyjskiego i nowej formy organizacji społeczeństwa zwanej komunizmem.
W Polsce najwięcej mówi się o Ukrainie, zwłaszcza wtedy, gdy głośno o niej na łamach prasy światowej. Obecne zainteresowanie jest wywołane zarówno przez „ukraińską aferę" prezydenta Trumpa, jak i projekt zwany formułą Steinmeiera, który powinien raczej nazywać się projektem Władimira Putina. Pomysły, dosyć luźne, zawarte w tym projekcie są już wypróbowywane od ponad 30 lat, a to w Górnym Karabachu, a to w Abchazji, Mołdawii czy Czeczenii.
Rosja mówi o wyborach, nazywając je wolnymi, tylko wtedy, gdy ma pewność, że będą one przez nią dokładnie kontrolowane; słowa takie jak „proces" (miński – w przypadku Karabachu czy rosyjskiej agresji na Ukrainę) czy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta