Wielu oddało jej serce
Droga dziadka do pracy: pobudka o trzeciej, pół godziny na piechotę, spacer w ciszy przez senne miasto, przez deszcz, przez śnieg. Następnie półtorej godziny w pociągu, dwanaście godzin w pracy, powrót. Do dzisiaj kolejarze tak jeżdżą.
Droga dziadka do pracy: pobudka o trzeciej,
pół godziny na piechotę, spacer w ciszy przez senne miasto,
przez deszcz, przez śnieg. Następnie półtorej godziny w pociągu,
dwanaście godzin w pracy, powrót. Do dzisiaj kolejarze tak jeżdżą.
To się czasem zaczyna tuż obok Lasku na Kole, przy trasie na Warszawę Gdańską. Pełno dzieciaków w piaskownicy, grabki, łopatki, śmiechy, zakłady, kto się dokopie do wody, nad głowami przelatują ptaki. Skrzypią huśtawki, ktoś krzyczy, ktoś kogoś przezywa, ktoś śpiewa. Nagle poprzez te odgłosy przebija się gwizd, miarowy stukot kół. I już rzucają zabawki, i biegną, biegną ile tchu w piersiach, serce łomocze, chcą zobaczyć pociąg i lokomotywę.
Czasem w Wągrowcu. W mieszkaniu słucha się, jak stukają szklanki i drżą szyby w meblościance, kiedy przejeżdża pociąg. I każda choroba jest fajna nie dlatego, że nie trzeba chodzić do szkoły, tylko dlatego, że można siedzieć przy oknie i oglądać lokomotywy. Kiedy o dwudziestej drugiej dwadzieścia jedzie ostatni – do Czarnkowa, w zdrowiu czy w chorobie bezwzględnie trzeba kłaść się spać.
Czasem w kolejce do okienka w centrali PKP na Grójeckiej. Bywa, że pociąg kojarzy się z obietnicą. Przygodą. Z przesiadką i wakacjami w niedużej warmińskiej miejscowości, z byciem pomiędzy i byciem nigdzie, z możliwością bycia wszędzie. Wystarczy wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta