Nerka od ręki
Chińskie szpitale zapewniają, że są w stanie dostarczyć ludzkie narządy do przeszczepu w dwa tygodnie. Nie byłoby to możliwe, gdyby Pekin na masową skalę nie pobierał ich od więźniów sumienia.
Chirurg przecina skórę pod żebrami wciąż świadomego mężczyzny leżącego na stole operacyjnym. Z powstałego krwawiącego nacięcia wyjmuje wątrobę, którą podnosi i wolno przekazuje asystującej mu pielęgniarce. Kobieta wkłada narząd do specjalnego pojemnika. Po jego zamknięciu podchodzi do policjanta trzymającego w ręku pliki banknotów. Otwiera pokrywę i pokazuje mężczyźnie wycięty przed chwilą organ. Ten z uznaniem kiwa głową, chowa pieniądze do torby i przekazuje ją kobiecie, która z kolei oddaje mu pojemnik z wątrobą.
Z pomocą takiej inscenizacji członkowie ruchu religijnego Falun Gong chcieli w 2015 r. uświadomić mieszkańców Tajwanu o przestępczym procederze, jakiego niemal codziennie mają się dopuszczać chińskie władze na ich współbraciach. Zdaniem lekarzy, obrońców praw człowieka i ekspertów organizacji pozarządowych Pekin stworzył działający od dekad system pobierania i sprzedawania narządów „wrogów" ustroju, mordowanych w więzieniach, aresztach, centrach reedukacji i obozach pracy. Niektórzy analitycy, opisując te działania, nie wahają się użyć słowa ludobójstwo.
Obóz pracy blisko szpitala
Doniesienia o tym, że ponad 2 mln chińskich więźniów może padać ofiarami handlu narządami do przeszczepów, pojawiają się od końca XX w. Do niedawna jednak nie wzbudzały dużego zainteresowania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta