Podanie o Nobla
Ileż to razy, ach ile wydaje się człowiekowi, że to, co nieuchronne, oszuka. Że w piąteczek popije i w sobotę skowronkiem się obudzi, że do stycznia opon nie zmieni i śnieg nie spadnie, że wino i sery co wieczór, a potem figura jak z żurnala. Ten felieton też miał powstać wcześniej, ale zwlekałem i zaczął się sezon. Sezon na nagrody.
Nikt nie lubi gości, którzy psują zabawę. Jest wspaniale, wszyscy się doceniamy, wręczamy sobie statuetki, czasem dorzucamy do tego parę groszy, bawimy się świetnie. I po co to psuć? Na co kpić i sens podważać?
Zresztą czasem to wszystko ów sens ma, ot, nagrody literackie czy filmowe mają walor promocyjny. Nakleisz nalepkę na książkę, że Nike czy Booker, i te kilka egzemplarzy więcej uda się opchnąć. Autor zarobi, wydawca, księgarz, a i czytelnik zadowolony, że z czymś ważnym obcuje i nawet jeśli za cholerę nie rozumie, to jakoś lżej na duszy. Ba, sam kierowałem się drugą z wymienionych nagród, wybierając książki nieznanych sobie autorów.
Jako osobnik wyjątkowo staroświecki nabywam czasem filmy na dvd. Stojąc w sklepie, wykonuję więc...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta